Wróciłam do Polski w czerwcu, wrażenia? super! Rok w Stanach był niesamowitą przygodą! Odmienił trochę moje życie, nie jestem teraz w stanie usiedzieć w miejscu, wciąż chcę gdzieś jechać, podróżować, słabo znoszę rutynę, ale trzymam się, ponieważ dzielnie studiuję na Uniwersytecie Warszawskim, czyli można się domyśleć zdałam w Stanach wspaniały egzamin GED :). Jestem jedną z tych szczęśliwców, którzy mają ten papierek i teraz studiują ominąwszy maturę. Fajne uczucie, polecam ;). Studiuję w tej chwili Amerykanistykę, nowy kierunek licencjacki na UW, gdzie poznałam już 4 os które tak jak ja mają GED .
Bardzo często wspominam rok spędzony w USA, nie da się tego zapomnieć, ani wymazać z pamięci. Boże ile tam się wydarzyło... 2 moje najbliższe przyjaciółki, które też były jako exchange students (Camila i Nina) zostały wyrzucone z programu i już w lutym musiały wracać do swoich krajów. Ja o mały włos również bym nie wyleciała. Ile łez się wylało. Btw Nina ze Słowacji przyjeżdża do mnie na Nowy Rok:). Należenie do grupy tenisa było najlepszym pomysłem, super dziewczyny i niesamowita zabawa! Wyjazd do Oregonu, camping, tyle wspomnień, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność... Utrzymuję kontakt z poszczególnymi osobami. Jeden kolega Tyler odwiedził mnie w Polsce w sierpniu, pokochał Polskę. My, Polacy tak często nie doceniamy tego co mamy. "Swego nie znają, a cudze chwalą". Polska nie jest aż tak zła jak się większości wydaję. On był zauroczony naszym krajem i przysiągł kiedyś wrócić do tego miejsca jeszcze raz. Wybawił się tutaj jak nigdzie! ;D Moja host family również wpadła na trochę i dobrze, że tylko na trochę haha. Przyjechali na 10 dni do Polski, bo w sumie i tak byli w Europie (chyba wspominałam, że mój host dad jest Belgiem i czasami wpadają do Europy). Było w porządku, byliśmy z nimi na Mazurach, w Krakowie, w Aushwitz, w Wieliczce. Dłużej niż 10 dni nie mogłabym się nimi zajmować haha. Zbyt absorbujące zajmowanie się 4 osobami, ale zrobiłam wszystko, żeby im się podobało. Bardzo jestem im wdzięczna na cały rok spędzony u nich w domu, więc cieszę się, że mogli zobaczyć Polskę za moim pośrednictwem.
Generalnie życie toczy się dalej. Ja byłam jedną z tych osób, która miała łzy szczęścia w oczach w momencie lądowania w Warszawie. Boże, jak ja byłam stęskniona!!! Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć wszystkich przyjaciół, rodzinę i znów być w DOMU. W samolocie wyobrażałam sobie czego to ja nie zrobię jak tylko wrócę, z kim się nie zobaczę itd itd. Oczywiście teraz to już wszystko wygasło dawno temu haha ale pamiętam ten moment, to szczęście, że już za parę godzin będę w Warszawie, której nie widziałam od 10 miesięcy. Aktualnie cały czas myślę, że w te wakacje chcę pojechać znów do Stanów i spotkać tych ludzi za którymi tak tęsknie. Prawdopodobnie pojadę na całe wakacje i razem z Tyler'em (ten sam, co był u mnie w sierpniu) pojedziemy zwiedzić trochę Stany, Marzy mi się Wielki Kanion i Kalifornia. Pracuję od dwóch miesięcy w hostelu i odkładam na ten właśnie plan. Na razie to są jeszcze tylko plany, ale wielce prawdopodobne, że się spełnią.:)
Tym optymistycznym akcentem zakończę ten blog. :)