piątek, 6 listopada 2015

USA i Ameryka Południowa

Powrót po latach, moje dalsze losy można śledzić tutaj: http://buszujacewswiecie.blogspot.it/
Relacja z 3 miesięcy po USA i Ameryce Południowej :)

Continue Reading
Brak komentarzy
Share:

wtorek, 13 grudnia 2011

Już od 5 miesięcy w Polsce...

Prawie całkowicie przypadkowo weszłam na swojego bloga, na którym nie byłam od prawie roku. Urzekło mnie, że faktycznie ktoś przeczytał te moje posty, więc postanowiłam wrzucić moją ostatnią notkę na tym blogu, która to jakoś podsumuję. Oczywiście nie zamierzam teraz streścić w skrócie co się wydarzyło w USA od grudnia do czerwca, co to, to nie! :P
Wróciłam do Polski w czerwcu, wrażenia? super! Rok w Stanach był niesamowitą przygodą! Odmienił trochę moje życie, nie jestem teraz w stanie usiedzieć w miejscu, wciąż chcę gdzieś jechać, podróżować, słabo znoszę rutynę, ale trzymam się, ponieważ dzielnie studiuję na Uniwersytecie Warszawskim, czyli można się domyśleć zdałam w Stanach wspaniały egzamin GED :). Jestem jedną z tych szczęśliwców, którzy mają ten papierek i teraz studiują ominąwszy maturę. Fajne uczucie, polecam ;). Studiuję w tej chwili Amerykanistykę, nowy kierunek licencjacki na UW, gdzie poznałam już 4 os które tak jak ja mają GED .

Bardzo często wspominam rok spędzony w USA, nie da się tego zapomnieć, ani wymazać z pamięci. Boże ile tam się wydarzyło... 2 moje najbliższe przyjaciółki, które też były jako exchange students (Camila i Nina) zostały wyrzucone z programu i już w lutym musiały wracać do swoich krajów. Ja o mały włos również bym nie wyleciała. Ile łez się wylało. Btw Nina ze Słowacji przyjeżdża do mnie na Nowy Rok:). Należenie do grupy tenisa było najlepszym pomysłem, super dziewczyny i niesamowita zabawa! Wyjazd do Oregonu, camping, tyle wspomnień, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność... Utrzymuję kontakt z poszczególnymi osobami. Jeden kolega Tyler odwiedził mnie w Polsce w sierpniu, pokochał Polskę. My, Polacy tak często nie doceniamy tego co mamy. "Swego nie znają, a cudze chwalą". Polska nie jest aż tak zła jak się większości wydaję. On był zauroczony naszym krajem i przysiągł kiedyś wrócić do tego miejsca jeszcze raz. Wybawił się tutaj jak nigdzie! ;D Moja host family również wpadła na trochę i dobrze, że tylko na trochę haha. Przyjechali na 10 dni do Polski, bo w sumie i tak byli w Europie (chyba wspominałam, że mój host dad jest Belgiem i czasami wpadają do Europy). Było w porządku, byliśmy z nimi na Mazurach, w Krakowie, w Aushwitz, w Wieliczce. Dłużej niż 10 dni nie mogłabym się nimi zajmować haha. Zbyt absorbujące zajmowanie się 4 osobami, ale zrobiłam wszystko, żeby im się podobało. Bardzo jestem im wdzięczna na cały rok spędzony u nich w domu, więc cieszę się, że mogli zobaczyć Polskę za moim pośrednictwem.

Generalnie życie toczy się dalej. Ja byłam jedną z tych osób, która miała łzy szczęścia w oczach w momencie lądowania w Warszawie. Boże, jak ja byłam stęskniona!!! Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć wszystkich przyjaciół, rodzinę i znów być w DOMU. W samolocie wyobrażałam sobie czego to ja nie zrobię jak tylko wrócę, z kim się nie zobaczę itd itd. Oczywiście teraz to już wszystko wygasło dawno temu haha ale pamiętam ten moment, to szczęście, że już za parę godzin będę w Warszawie, której nie widziałam od 10 miesięcy. Aktualnie cały czas myślę, że w te wakacje chcę pojechać znów do Stanów i spotkać tych ludzi za którymi tak tęsknie. Prawdopodobnie pojadę na całe wakacje i razem z Tyler'em (ten sam, co był u mnie w sierpniu) pojedziemy zwiedzić trochę Stany, Marzy mi się Wielki Kanion i Kalifornia. Pracuję od dwóch miesięcy w hostelu i odkładam na ten właśnie plan. Na razie to są jeszcze tylko plany, ale wielce prawdopodobne, że się spełnią.:)

Tym optymistycznym akcentem zakończę ten blog. :)








Continue Reading
7 komentarzy
Share:

środa, 29 września 2010

trochę zdjęć







kilka zdjęć, jedno to mecz football'u a reszta to Puyallup fair (wesołe miasteczko), mam duże szczęście, bo mieszkam w Puyallup :D. Wszystkie zdjęcia są z innymi exchange students, tak jak mówiłam najłatwiej zaprzyjaźnić się z innymi wymieńcami, ale i tak czeka się z niecierpliwością na tych Amerykańskich przyjaciół ;)

Continue Reading
6 komentarzy
Share:

wtorek, 28 września 2010

Aaaa!!! Kocham to miejsce!

Zaczenę może od tego, że raczej nie sądzę bym kontynuowała bloga, ponieważ nie mam na to kompletnie czasu, jest tyle świetnych rzeczy tutaj do robienia. Moja rodzina i moi znajomi narzekają, że nic się nie odzywam. Po prostu jest mi tutaj tak dobrze, że nie odczuwam takiej potrzeby. Przyznam szczerze, że na początku było ciężko i topornie, przede wszystkim mam na myśli zapoznawanie znajomych. Wcale to nie jest takie proste! Oni mają każdego roku coś około 8 exchange students, więc nie jesteśmy tak dużą atrakcją dla nich. Ponad to, oni mają swoje grupki znajomych i nie jest łatwo się przebić. Oczywiście jest pełno osób, które mówią ci "Hey! how are you?" ale taka znajomość nikomu nie wystarcza :]. Ale z czasem jest lepiej i lepiej. Już miałam zaproszenie na wielką domówkę, na szczęście razem z 2 exchange students (Brazylii i Słowacja) zdecydowałyśmy nie iść. Na szczęście dlatego, że impreza została złapana przez policję. jako exchange students powinnam opuścić imprezę jeżeli jest tam alkohol, nawet jeżeli nie piję, gdy policja mnie złapie, wracam do Polski, a nie chciałabym tego robić we wrześniu :]. Jestem w soccer team i dziewczyny, które tam poznałam są po prostu świetne! Dzięki soccer wreszcie mogę powiedzieć, że mam jakiś znajomych. Chociaż wciąż moi najlepsi znajomy to inni exchange students (Już spałam raz u dziewczyn Nina i Camila, Słowacja i Brazylia, one mają podwójny placement tzn, że obie mieszkają u jednej host rodziny). A chłopak z lunchu zaprosił mnie na homecoming, idziemy jeszcze z grupą znajomych, będzie świetnie :). A i moja host family jest the best! Uwielbiam ich, mam takie luzy, pozwalają mi wszystko. Staram się im pomagać jak tylko mogę, moim obowiązkiem jest głównie robienie prania(sortowanie, wrzucanie do pralki i do suszarki itd). Na prawdę cieszę się, że mogę im pomóc :) i polecam innym exchange sydents pomagać rodzinom, moi to doceniają i mówili o tym jak mieli chłopaka z Chin, któremu musi wszystko podawać, że wiedzieli, że na rok to wezmą kogoś z Europy, bo to trochę inna kultura, my jesteśmy bardziej helpfull ;). Więc oni oczekują od nas pomocy, osobiście sądzę, że pomagam znacznie więcej tutaj niż w moim domu w Polsce. Jak wrócę do Polski to będę lepszą córką hahaha.

Continue Reading
3 komentarze
Share:

wtorek, 31 sierpnia 2010

BBQ

W niedziele host family urządziła wielkie BBQ, było extra! Ludzie tutaj są po prostu przemili! Strasznie podobało mi się ich zdziwienie, że ubranie, które miałam na sobie jest z Polski, a nie ze Stanów, hahah. Również zapytano mnie czy w Polsce mówimy po angielsku czy może po polsku :]haha. Patrząc na mój ubogi angielski powinno być oczywiste, że to nie jest mój ojczysty język. Musiałabym być bardzo opóźniona mówiąc tak w rodzimym języku mając 18 lat... Również padło pytanie czy w Polsce chodzimy na randki, na co powiedziałam, że nasi rodzice wybierają za nas przyszłego męża, widziałam w ich oczach jest im mnie żal, ale z szacunkiem do mojej innej kultury pokiwali głowami na znak zrozumienia, hahahaha, ale śmiali się bardzo, gdy powiedziałam, że to tylko żart. Poznałam tylu świetnych ludzi, niestety wciąż nikogo z mojego High School. Jedna rodzina na BBQ była bardzo intrygująca, cali w tatuażach, bladzi, w ciemnych okularach mimo, że Słońca nie było ani trochę.Strasznie mi się podoba ta odmienność, indywidualność nie jest niczym dziwnym, myślę, że oprócz mnie nikt specjalnie nie zwrócił na nich uwagi. W czwartek pierwszy dzień szkoły, już nie mogę się doczekać.

Continue Reading
1 komentarz
Share:

czwartek, 26 sierpnia 2010

wreszcie mam plan lekcji! :)

A więc mój plan wygląda tak:
-American Studies II
-Multicultural Study
-French III
-Algebra II
-Senior English
-Drama/Acting
Czy to nie zabawne, ostatni raz 6 lekcji każdego dnia miałam chyba w klasach 4-6 w podstawówce. Co by nie mówiąc mi się to bardzo podoba! :D. Dzisiaj poznałam mamę mojej host mum, hahahha, przezabawna kobieta, powiedziała mi coś takiego: Ludzie myślą, że u nas jest dużo śniegu podczas zimy, ale nie wiedzą, że my mamy bardzo łagodny klimat dzięki temu, że mamy tak blisko góry. Uwierzcie mi, było niesamowicie ciężko się nie śmiać! Tak dla sprostowania jak by ktoś nie wiedział, że jestem w stanie Waszyngton od strony Oceanu, to właśnie ta bliskość do oceanu powoduję, że mają taki klimat a nie inny. Ah ci amerykanie... hahahha, wciąż nie mogę przestać się śmiać.

Continue Reading
3 komentarze
Share:

wtorek, 24 sierpnia 2010

Welcome to America!

Przedwczoraj dotarłam bezpiecznie na lotnisko Seattle :). W samolocie z Paryża do Seattle siedział obok mnie przemiły pan. Okazało się, że dorastał w Puyalllup (mój nowy dom), podróż zleciała całkiem szybko, bo miałam chyba 50 filmów do wyboru i towarzystwo do rozmowy. Na lotnisku czekała na mnie host family, bardzo mili i dużo żartują, co mnie cieszy :D. Niby wszystko dobrze, ale czuje się dziwnie, pewnie dużo czasu zajmie, żeby poczuć się jak w domu. Wczoraj byłam wybrać przedmioty, do szkoły mam jakieś 1,5 km, więc wróciłam na piechotę, bo droga jest bardzo prosta. Nie napisze jakie wybrałam przedmioty, bo dobrze nie pamiętam :P. Pani, która pomogła mi wybrać przedmioty zapytała się mnie czy jestem z Rosji lol.  Jeszcze nie miałam okazji poznać nikogo w moim wieku, niestety :(. Wczoraj wzięłam ich psa na spacer, Amy (moja host mum) narysowała mi mapę jak dojść do parku w którym jest miejsce, gdzie psy mogą biegać bez smyczy^^. Hurra! Udało mi się trafić! Z moją orientacją w terenie to wyczyn^^. Musiałam posprzątać jego poo, welcome to America :D. W środę odbiorę mój plan, a w czwartek muszę iść do szkoły i zrobić zdjęcie do Yearbook'a. Podsumowując na razie nie ma na co narzekać, ale wciąż czuję się obco, czuję jak by mi brakowała entuzjazmu i optymizmu, a zazwyczaj tego mi nie brakuję. Może po prostu za wcześnie na wysuwanie jakichkolwiek wniosków. Myślę, że z dnia na dzień będzie lepiej ;). Już nie mogę się doczekać szkoły :D!       

Continue Reading
Brak komentarzy
Share: